TYTUŁ: Tam dom twój, gdzie serce twoje
BOHATEROWIE: Bilbo Baggins, Thorin Dębowa Tarcza
GATUNEK: au - Thorin i jego siostrzeńcy żyją, romans
OSTRZEŻENIA: oczywiście związki homoseksualne
OPIS: Bo wraz z Lindirem potrzebujemy w naszym życiu wiele szczęśliwych zakończeń, by wypełnić pustkę w sercach. Życzymy miłego czytania :).
Życie przez ostatnie dwa lata nie należało do najłatwiejszych. Gandalf
miał racje mówiąc, że jeśli Bilbo powróci z wyprawy do Ereboru, to nigdy nie będzie już tym
samym hobbitem.
Przymykając oczy widział dokładnie każde zdarzenie, jakie miało miejsce w czasie podróży, niektóre z nich były wspaniałe, sprawiały, że jego ciało otulało przyjemne ciepło. Ale były również te złe wspomnienia, przez które powracał ból.
Przymykając oczy widział dokładnie każde zdarzenie, jakie miało miejsce w czasie podróży, niektóre z nich były wspaniałe, sprawiały, że jego ciało otulało przyjemne ciepło. Ale były również te złe wspomnienia, przez które powracał ból.
Teraz na nowo przyzwyczajał się do samotności, w której żył tyle lat i
czuł, że jeszcze trochę czasu to zabierze, ale na pewno uda mu się jakoś przetrwać
i powrócić do równowagi. W końcu miał swoje książki, wygodny fotel i ogród. Nie
potrzebował do szczęścia zgrai hałaśliwych krasnoludów, nie potrzebował tego
głupiego, upartego…
Przygotowywał obiad, gdy jego rozmyślania zostały przerwane przez
stukanie do drzwi. Choć, prawdę mówiąc nazywanie tego stukaniem było sporym
nieporozumieniem. Ktoś po prostu walił w drzwi z piekielną wręcz niecierpliwością.
Bilbo wytarł ręce i odrzuciwszy ścierkę na bok ruszył przez salon do
korytarza. Otworzył drzwi i chciał udzielić reprymendy gościowi za to okropne
dobijanie się do jego domostwa, lecz widząc, kto stoi w progu, zamarł z dość
dziwnym wyrazem malującym się na jego twarzy.
Oto stał przed nim sam król pod górą – Thorin Dębowa Tarcza. Emanował,
jak zwykle, potęgą i siłą, choć to, że wyglądał nad wyraz przystojnie nie
zmieniało faktu, że był cholernym głupcem, do tego upartym czasami jak dziki
osioł.
– Ty… CO. TY. TUTAJ. ROBISZ? – wycedził Bilbo zaciskając małe dłonie w
pięści, topiąc się w bezsilnej złości. Jego policzki pokryły się solidnymi
rumieńcami i nienawidził siebie za to. Powinien w tej chwili zachować zimną
krew.
– Witaj, Bilbo – niestety słysząc głęboki, prawdziwie męski głos Thorina
nie potrafił utrzymać w ustach jęku frustracji – Rozstaliśmy się w złej
atmosferze. Bardzo mi to ciążyło na sercu i duszy, zważywszy na naszą przyjaźń.
Bilbo skrzywił się i złapał za głowę.
– Przyjaźń? Zła atmosfera? – pokręcił nią z niedowierzaniem – Próbowałeś
zrzucić mnie z balkonu na litość Eru! I za co? Za to, że chciałem wam pomóc! Że
chciałem cię uchronić przed zgubnym wpływem arcyklejnotu!
Thorin spuścił głowę, jak to miał w zwyczaju, gdy wiedział, że postąpił
źle.
– I pomogłeś nam, jestem ci za to bardzo wdzięczny, ale moje zachowanie
powodowane było przez chorobę. Nie byłem sobą – niebieskie oczy znów spojrzały
na Bilbo, który gotował się ze złości.
– I to cię tłumaczy, tak?! Gdyby nie Gandalf, już dawno gryzłbym kwiatki
od spodu… A ty przychodzisz tu… I-i co? Na co ty w ogóle liczyłeś?
Thorin zrobił te swoje słodkie oczy, których w tym momencie Bilbo
szczerze nienawidził.
– Chciałem prosić o wybaczenie – rzekł oficjalnym tonem, po czym ukłonił
się.
Bilbo wycelował
palec w pierś Thorina, gdy ten się wyprostował.
– Ty głupi, uparty, samolubny krasnoludzie… Masz szczęście, że jestem
hobbitem i dobre wychowanie nakazuje mi przyjąć przeprosiny. W innym wypadku
leżałbyś na moim progu konając i kwicząc jak świnia, na której Dain zawitał do
Ereboru.
***
Dobre wychowanie nakazywało również zaprosić zmęczonego długą drogą
krasnoluda, by posilił się i odpoczął, choć Bilbo miał ochotę zatrzasnąć drzwi
przed tym jego długim nochalem.
W milczeniu nakrył do stołu, choć wzrok Thorina nie opuszczał go ani na
moment. Było mu gorąco. Choć Thorin go zranił i sponiewierał, to wciąż nie mógł
oprzeć się temu krasnoludowi. Niewątpliwie miał w sobie dziwny czar.
Wreszcie i on zasiadł do stołu.
– Smacznego – powiedział z wymuszonym uśmiechem i skupił się na swoim
jedzeniu. Do czasu, gdy duma przegrała z ciekawością – Jak się mają sprawy w
Ereborze?
Umorusaną twarz Thorina rozjaśnił lekki uśmiech. Uśmiech, który pasował
mu o wiele bardziej od miny szaleńca. Dodawał mu niebywałej łagodności.
– Powoli wraca do swojej świetności. Nawiązaliśmy współpracę z Bardem i
leśnym królestwem, tak jak powinienem zrobić już dawno – zrobił pauzę, gdy
Bilbo popatrzył na niego wymownie – Fili i Kili… Jeśli już stwarzają problemy,
to zawsze razem.
– Coś się stało?
– Fili odrzucił tron, a Kili… Opuścił Erebor wraz z tą przeklętą elfką –
Thorin skrzywił się na samą myśl o tym.
Bilbo zadumał się na moment i spytał.
– Skoro Fili odrzucił tron, a Kili opuścił Erebor, to kto będzie twoim
następcą?
Thorin chrząknął i poprawił się na siedzeniu. Przez moment zwlekał, ale
Bilbo ponaglił go, więc wreszcie odpowiedział.
– Po bitwie i po tym, co się ze mną stało, wiedziałem, że nie mogę być dalej
królem. Choroba odeszła, ale obawiałem się, że jeśli znów ujrzę złoto, to
wszystko wróci… – pokręcił głową patrząc na Bilbo z bólem w oczach – Nie mogłem
narażać mojego ludu. Sądziłem, że przekażę władzę następcy, ale Fili odmówił.
– Dlaczego to zrobił? Przecież przez ten cały czas, wiedział, że któregoś
dnia to się stanie i godził się na to.
– Ta wojna go nadwyrężyła, z resztą jak nas wszystkich. Bał się, że
stanie się z nim to, co ze mną, powiedział, że nie chce żyć w ten sposób, a ja
to rozumiem i… Nie prosiłem go o to ponownie.
Zapadło milczenie, w którym tkwili już do samego końca obiadu. Kiedy
Thorin zjadł swoją porcję zupy warzywnej, Bilbo wstał od stołu, zebrał naczynia
i podszedł do drewnianej balii z wodą i zaczął je myć.
Nie wiedział jak długo trwał w zamyśleniu, ale przerwał je dotyk Thorina.
Krasnolud stał tuż za nim, a jego duże, zniszczone dłonie spoczywały na
ramionach hobbita. Przez ubranie czuł, jak ten dotyk pali. W całkiem przyjemny
sposób.
– Co robisz? – zapytał nie mając siły się kłócić.
– Powiedz mi Bilbo, że nie przyszedłem tu na próżno – wymamrotał
opierając brodę o głowę hobbita. Jego jasnobrązowe włosy pachniały ziołami.
Przymknął oczy, by rozkoszować się tą wonią.
– Mówiłeś, że przyszedłeś z przeprosinami. Przyjąłem je. Masz to, czego
ch-chciałeś… – mówienie zaczęło sprawiać mu trud. Wyciągnął dłonie z wody i
wsparł się na krawędzi balii, bliskość Thorina działała na niego podobnie jak
ten dziwny pierścień, który odnalazł w jaskini Golluma. Łatwo było się
uzależnić i ciężko było porzucić o nim myśli.
Mając jeszcze odrobinę władzy nad swoim ciałem, odwrócił się. Krasnolud
opuścił dłonie, ale nie odsunął się. Popatrzył w zielone oczy Bilbo, który
musiał zadrzeć głowę do góry.
– O ile to jest właśnie to, czego chciałeś. Mogłeś wysłać list… Zapewne
bym na niego odpisał, przez wzgląd na… na moją s-słabość do was, krasnoludów.
Thorin uśmiechnął się ciepło, jego niebieskie oczy pełne były czułości.
– Zostawiłem Erebor w rękach odpowiedniego krasnoluda. Dain II Żelazna
Stopa objął tron. Dis przybyła wraz z reszta, więc o siostrzeńców nie muszę się
już niepokoić.
– Co to znaczy?
– To znaczy, – dłoń Thorina sięgnęła po dłoń Bilbo i ujęła ją ostrożnie –
że jestem gotowy wrócić do życia z dala od złota. Nie chcę się już martwić o
dom, o przyszłość… Chcę zaznać trochę spokoju.
Bilbo ścisnął lekko rękę krasnoluda.
– Kiedy wracałem do domu… – zaczął – dręczyła mnie obawa o ciebie i o
innych. Nic z tego, co przeżyliśmy do łatwych nie należało i… wracałem, bo
tęskniłem za domem, ale później tęskniłem też za tobą… i… – z ust hobbita
płynęły nieskładne zdania, które przerwał dotyk ust Thorina. Pocałunek był
niezdarny, ale pełen czułości, której Bilbo tak bardzo teraz potrzebował.
– Już wszystko dobrze, Bilbo – wymamrotał krasnolud trzymając w objęciach
o wiele mniejszego od siebie hobbita.
– Thorinie … – Bilbo odsunął się od niego – Nigdy nie będzie nam dane się
razem zestarzeć, wiesz o tym, prawda?
– Wciąż mamy przed sobą wiele lat. Nie chcę zmarnować już ani chwili.
Bilbo ukrył twarz w piersi Thorina i wymamrotał czując jak oplatają go
silne ramiona.
– Cieszę się, że jesteś.
Twój blog został właśnie dodany do Katalogowego Świata !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To jest szalone! Szalone i niepoprawne, czyli dokładnie takie, jak uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńSama zastanawiałam się nad pisaniem takich romansów, bo po filmowym Hobbicie moje gejowe serduszko domaga się gejowej miłości, ale chyba nie miałam na tyle odwagi, by się za to wziąć i pozostałam przy hetero :D
Będę tu na pewno zaglądać, tym bardziej, że dopatrzyłam się gdzieś tutaj słówka "Barduil".
Pozdrawiam cieplutko!
Tak, tak proszę o więcej! :)
OdpowiedzUsuńOjeja! Błagam o więcej! Moje cudowne, kochane Bagginshield w końcu umieszczone w krótkim i słodkim fanfiction! :D
OdpowiedzUsuńA na kolejne ff sugeruję Thorinduil lub Bard x Thranduil. :3
Pozdrawiam Ciebie, Ravi i słodziasznego Lindirka! :*
Eveneth.
Hej!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do nowo powstałego Spisu Opowiadań http://nasz-spis-opowiadan.blogspot.com/, na pewno znajdziesz tam coś dla siebie ;)
Dopiero zaczynamy, więc każda nowa osoba i blog są dla nas ważne!
Załoga Spisu Opowiadań.
P.S. wciąż poszukujemy osób, które dołączyłyby do naszej załogi!
Wspaniałe wspaniałe i jeszcze raz wspaniałe ☺😊😀 Szczególnie końcówka <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspaniałe i jeszcze raz wspaniałe ☺😊😀 Szczególnie końcówka <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świeeetne <3
OdpowiedzUsuńJeśli podoba wam się pomysł, żeby Bilbo spotkał swoją dawną miłość w Valinorze, zapraszam do siebie
http://ulf-stories.blogspot.com/2015/01/one-shot-welcome-mr.html
Ha! Znalazłam po tylu latach takie urocze maleństwo! Mega mi się podoba, szkoda, że tak mało rzeczy jest z tą parą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xD